Wpis 2019-06-17, 22:35
I przyszedł ten dzień... myślałam że nigdy mi się nie zdarzy... mi tak emocjonalnej istocie.... nie wiem czy to był proces czy po prostu taka się dziś obudziłam... łzy nie płyną... wylalam morze łez których nikt nie chce... wsiakly w poduszkę w rękaw wyparowały... a dziś już nie płyną.... czyżby istniał limit łez? Limit na miesiąc? Na rok? Na całe życie? A może po jakimś czasie się odnawia? ..... dziś gdzie tak bardzo chce mi się poplakac i oczyścić siebie... w końcu płynie po policzku jedna jedyna pojedyncza łza... jakby chciała powiedzieć jestem ostatnia więcej nas nie ma....